Robert Prygiel: mam w drużynie kilku charakternych chłopaków

Wolę mieć w zespole młodego polskiego zawodnika, który w moim przekonaniu pomoże drużynie, niż dwa razy droższego, przeciętnego zagranicznego - mówi w rozmowie z serwisem plusliga.pl Robert Prygiel, szkoleniowiec Cerrad Czarnych Radom.

Na trzy kolejki przed końcem fazy zasadniczej zajmujecie 8. lokatę w tabeli. Jeśli uda się utrzymać ją do końca, będzie pan zadowolony?

Miejsce jest dobre, bo daje jeszcze szansę walki o siódmą pozycję, ale trzeba jeszcze je utrzymać. Mamy trzy spotkania u siebie - Katowice, Bydgoszcz, Olsztyn i musimy wygrać co najmniej jedno, choć oczywiście chcielibyśmy wygrać wszystkie trzy. Nie jesteśmy już w stanie awansować wyżej, ale istnieje zagrożenie, że spadniemy z ósmego miejsca, a bardzo chcielibyśmy być w ósemce.

Niedawno trener Anastasi narzekał na nowy system rozgrywek. Stwierdził, że zabiera on zawodnikom motywację. Zgadza się pan z tą opinią?

Nie chciałbym wypowiadać się za zawodników, ale dla mnie jest to dziwna sytuacja, bo co roku obowiązuje inny system. Dwa lata temu byliśmy na siódmym miejscu i graliśmy z dziewiątym zespołem. W rezultacie, po całym sezonie straciliśmy top osiem. To były dziwne reguły, podobnie jak te obecne. Moim zdaniem play offy to jest clou całych rozgrywek i w większości szanujących się lig obowiązuje system, w którym tę pierwszą rundę play offów grają drużyny z miejsc 1-8. To jest dobre rozwiązanie. Rozumiem, że jest dużo grania i ktoś z centrali stwierdził, że właśnie tę część rozgrywek należy skrócić, ale trzeba też pamiętać o młodych zawodnikach, a ja mam ich kilku w zespole, że oni potrzebują grania. Nie ma nic lepszego dla rozwoju młodego siatkarza, niż rywalizacja na boisku, pod presją. Tymczasem będą walczyć o siódme miejsce, które i tak nic nie daje, a sezon skończą w połowie kwietnia. Gdyby mogli grać o pozycję numer pięć, byłoby inaczej. A gdyby walczyli w klasycznych play offach, to już byłaby dla nich doskonała sprawa. Chociaż w tej pierwszej części play offów rzadko zdarzały się niespodzianki, zawsze była to gratka dla zespołów i kibiców.

Od kilku meczów stawia pan na Jakuba Ziobrowksiego na ataku. Wygrał rywalizację na treningach?

W naszym zespole, tak jak chyba w każdym, jest zdrowa rywalizacja na pozycjach. Z tego należy się cieszyć, bo bez konkurencji ciężko się rozwijać. Jakub bardzo dobrze się ostatnio prezentował, a Bartek w kilku meczach zagrał słabiej. Ziobrowski dostał swoją szansę i ją wykorzystał. Przeciwko jastrzębianom też zagrał poprawnie, dużo atakował, z niezłą skutecznością. Teraz obydwaj nasi atakujący na pewno mają jeszcze większe parcie, by rywalizować o miejsce w szóstce.

Cerrad Czarni Radom to klub, który mocno stawia na polską młodzież. To pana wybór czy jednak trochę realia finansowe? 

Zdecydowanie wolę mieć w zespole młodego polskiego zawodnika, który w moim przekonaniu pomoże drużynie, niż dwa razy droższego, przeciętnego zagranicznego. Nie ma co ukrywać, że młodzi Polacy kosztują klub znacznie mniej. Zdajemy sobie sprawę, że w najbliższym czasie ciężko nam będzie bić się o medale, więc dla mnie większą przyjemnością jest promowanie młodych, perspektywicznych Polaków niż opłacanie przeciętnej jakości obcokrajowców. Odpowiadając na pytanie - przyczyn jest kilka. Oczywiście, ekonomia odgrywa tu swoją rolę, ale też niezwykle istotna jest satysfakcja z wykonywanej pracy. A mnie praca z młodymi daje wiele radości. Moje serce się cieszy, gdy obserwuję na treningach jakie postępy czyni Tomek Fornal, Kuba Ziobrowski oraz wielu innych zawodników, których mamy w zespole, a którzy dostają mniej możliwości grania.

Praca z młodymi siatkarzami sprawia radość, ale też jest chyba sporym wyzwaniem i odpowiedzialnością, bo to pan, jako trener kształtuje sportową osobowość tych ludzi.

Trener powinien być pedagogiem, ale pokłady wiedzy pedagogicznej w pracy z młodzieżą są tak ogromne, że dobrze jest mieć wsparcie. Ja mam w sztabie Wojciecha Stępnia, drugiego trenera, który jest wykwalifikowanym pedagogiem i wspólnie odpowiadamy za tę pedagogiczną stronę prowadzenie naszej młodzieży. Wojtek wnosi ogromne doświadczenie. Najważniejsze w tym wszystkim jest wyzwolenie pasji i muszę przyznać, że nasi gracze tę pasję mają. I to jest piękne. 

Kilku ciekawych siatkarzy już odkryliśmy, odkąd jesteśmy w PlusLidze.

Przez nasz klub przewinęli się zawodnicy, których nie było nawet w reprezentacjach młodzieżowych swoich kategorii wiekowych, a dzięki grze w Radomiu zaistnieli w siatkarskim środowisku, jak choćby Wachnik, Grzechnik, Fornal, Ziobrowski, Kędzierski. Oni wszyscy debiutowali w PlusLidze w Radomiu. Mam nadzieję, że inni młodzi siatkarze pójdą drogą naszych podopiecznych, zrezygnują z wysokich kontraktów i przesiadywania na ławce rezerwowych, a wybiorą klub, który też jest stabilny i dodatkowo daje im możliwość rozwoju porzez grę.

Patrząc na postawę boiskową pana drużyny, widać, że jest w niej kilka silnych charakterów. Jak pan, kiedyś niezwykle spokojny siatkarz, ocenia te „charakterki”?
Zdecydowanie jestem na tak. Wolę mieć w zespole zawodnika biało-czarnego niż szarego. Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że w siatkówce charakter jest niesamowicie istotny. Rzeczywiście, mam kilku takich „zadziorów”, charakternych chłopaków, którzy nie dadzą sobie dmuchać w twarz i potrafią się postawić. Aczkolwiek, czasami te emocje biorą jeszcze nad nimi górę i nie przekładają się na lepszą grę, ale raczej tracą przez nie głowę. Tego muszą się jeszcze nauczyć. Chciałbym, żeby wszyscy byli tacy, bo paru z nich ma ogromne możliwości sportowe, ale brakuje im pazura. Inni z kolei dużo zyskują swoją zadziornością.

Przeczytaj cały wywiad TUTAJ