Ambasador spod siatki - Michał Ostrowski!

Na palcach jednej ręki można zliczyć siatkarzy, którzy przez kilkanaście lat występują w jednym klubie – ich kariera rozwija się od wieku młodzieżowego, przebiega przez drugą, pierwszą ligę, żeby osiągnąć apogeum w PlusLidze. Przykładem na możliwą realizację wymarzonej drogi jest urodzony w Klwatce Królewskiej Michał Ostrowski, ambasador siatkówki w powiecie radomskim.

Wielu siatkarzy nie przywiązuje się do barw klubowych, a gdy pojawiają się chociażby niewiele wyższe oferty finansowe z innych klubów, zmieniają je bez mrugnięcia okiem. Michał Ostrowski swoje przywiązanie do ziemi, z której się wywodzi, przekłada również na wierność siatkarskiemu jedynakowi w PlusLidze z naszego regionu – Cerrad Czarnym Radom.

Spełnione marzenia

Obecnie rodzice, na boiska i parkiety, przyprowadzają już małe dzieci, w których chcą zaszczepić miłość do sportu. – Ze mną było nieco inaczej. Na poważnie zacząłem trenować dopiero w gimnazjum. Trafiłem pod skrzydła trenera Krzysztofa Jaskulskiego i siatkarskie szlify pod banderą Czarnych zdobywałem właśnie w drużynie wspomnianego szkoleniowca – opowiada siatkarz.

Potem jego kariera rozwijała się błyskawicznie. Z racji, że po przekształceniach Czarni odbudowywali swoją pozycję na krajowej arenie, marsz w górę rozpoczęli od drugiej ligi. – Uczestniczyłem w tych rozgrywkach, następnie w zmaganiach pierwszoligowych, aż nadszedł wymarzony czas dla każdego siatkarza w Polsce, żeby reprezentować swój klub w najwyższej klasie rozgrywkowej – opowiada. Przekonuje, że z perspektywy czasu jest to niesamowite doświadczenie. – Gdy byłem na początku tej drogi, nawet nie śmiałem myśleć o szczytach. Tymczasem życzę każdemu wychowankowi Czarnych, żeby przeżył taką przygodę i tyle awansów co ja.

Pokornie do celu

Wydawałoby się, że droga, którą przeszedł Michał Ostrowski, mogła zmienić jego podejście do życia i budowania kariery, wciągnąć w świat celebrytów i rozpieszczać w otoczeniu VIP-ów. Tymczasem jest on zupełnym zaprzeczeniem podejścia prezentowanego przez wielu bohaterów plotkarskich serwisów. Jak podkreślają koledzy z drużyny, „Ostry” pozostaje cichy, spokojny, a dystans, ale i żelazna konsekwencja, z jakimi podchodzi do podejmowanych zadań, pozwala mu spełniać je niemal w stu procentach. – Od wielu lat pracuje także nad pewnością siebie. Doszedłem również do wniosku, że gdy poświęcasz się swoje pracy i pasji, a jest nią dla mnie siatkówka, to zaprocentuje to w przyszłości – zdradza środkowy bloku. Wystarczy zagościć na zajęciach ekipy Robert Prygla, żeby przekonać się, że Michała Ostrowskiego dodatkowo do zajęć nie trzeba mobilizować. Zawsze daje z siebie maksimum. I to kolejny z jego przepisów na sukces. Bo w profesjonalnym sporcie miejsca na sprawianie pozorów nie ma.

Sportowy kredyt zaufania

Środkowy bloku to często niedoceniana pozycja na parkiecie. – Gdy byłem młodym zawodnikiem, jak każdy często atakowałem i ten sposób wydawał mi się najciekawszą formą zdobywania punktów – wspomina. Blokowanie rywali zaczęło sprawiać mu jednak więcej satysfakcji. – Spodobały mi się zadania należące do środkowego bloku, i to na tej pozycji postanowiłem się realizować. Na niej przeszedłem drogę od drugiej ligi. Każda następna szansa występu w Cerradzie Czarni jest również kolejną nagrodą. Za każdym razem staram się również spłacać otrzymany w życiu sportowy kredyt zaufania

Michał Ostrowski z ogromnymi nadziejami patrzy w przyszłość. – Nasz zespół ma wiele atutów – w tym świetnych kibiców – przekonuje siatkarz wywodzący się z Klwatki Królewskiej. W ostatnich latach byli nim również młodzi, pukający do wielkiej karier y zawodnicy, wśród których znajdował się także Ostrowski. – Czerpałem od doświadczonych graczy, zbierałem cenne rady, ale czas płynie, role się zmieniają, więc z racji na wiek i doświadczenie, większa odpowiedzialność spłynęła również na mnie. Teraz ja mogę dopingować młodszych chłopaków, podpowiedzieć, dać radę, ale wszystko trzeba robić z ogromnym wyczuciem, gdyż ma to służyć dobru drużyny – przekonuje. Michał Ostrowski, wraz z kolegami chcieli by powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu. – To cel minimum, ale oczywiście powalczymy o wyższe miejsca. Zmiana regulaminu rozgrywek ma wpływ na to, że wszyscy zmuszeni są do walki o każdy punkt. Spadnie bowiem dwie drużyny, a że w sporcie wszystko się może zdarzyć, rywalizacja będzie niezwykle zacięta – przewiduje siatkarz.

Maciej Korycki

(Nasz Powiat Radomski)