Historia

PIERWSZYMI BYLI PIŁKARZE

Historia Czarnych nierozerwalnie łączy się z wojskiem. Klub do życia powołała jednak grupa cywilów. Rzecz miała miejsce w 1921 r. Po I wojnie światowej udało się reaktywować Radomskie Towarzystwo Sportowe i działającą przy nim piłkarską sekcję Kordian. Wskutek nieporozumień wkrótce nastąpił rozłam. Konsekwencją tego było założenie nowego stowarzyszenia, które powołali byli zawodnicy i działacze RTS. Siedziba klubu mieściła się na posesji przy ul. Marjackiej 11, a wybór nazwy nie był przypadkowy. W zamyśle miała nawiązywać do jednego z najbardziej znanych wówczas klubów sportowych ze Lwowa. Pierwszym prezesem został płk Zajączkowski. Według statutu klub podlegał Dowództwu Okręgu Korpusu I Warszawa, a organizacja opierała się na doraźnych wytycznych ustalonych przez Ministerstwo Spraw Wojskowych.

Kiedy dokładnie nastąpiło połączenie? W 1922 r. „Przegląd Sportowy” informował o powołaniu Radomskiego Podokręgu Warszawskiego Związku Okręgowego Piłki Nożnej. W gronie założycieli dziennik wymieniał sześć klubów: Hakoach, Sztubak, Radomskie Koło Sportowe, Makkabi oraz WKS 72 pp i Czarni. Jeszcze we wrześniu 1923 r. w wykazie członków WZOPN figurowały zarówno WKS 72 pp, jak i KS Czarni. Jedno jest pewne – w styczniu 1923 r. WZOPN polecił podokręgowi radomskiemu urządzenie rozgrywek jednorazowych celem ustalenia mistrza: „Rozgrywki te winny być ukończone do 14 kwietnia. Mistrz Radomia rozegra spotkanie kwalifikacyjne z WTS (względnie Strzelcem Białystok) o przejście do klasy B” – głosił anons „Przeglądu Sportowego”. W decydującym spotkaniu rozegranym 15 kwietnia Czarni zwyciężyli RKS 3:0, zdobywając tytuł najlepszej drużyny podokręgu. Było to pierwsze znaczące osiągnięcie.

Przez kolejne dwa dziesięciolecia klub przechodził różne koleje losu. W tamtym czasie funkcjonowało kilka innych sekcji. W relacjach prasowych odnaleźć można m.in. wyniki drużyny siatkarzy. Żadna nie była jednak zgłoszona do związków sportowych. W latach II wojny światowej rozwój klubu uległ zahamowaniu.  Został reaktywowany w pierwszych miesiącach 1945 r. W znacznej mierze to zasługa Tadeusza Mazurkiewicza, Romana Sztajgierwalda i Kazimierza Rojewskiego, którzy doszli do porozumienia z dowództwem stacjonującego w Radomiu 2 Pułku Artylerii Lekkiej.  Kolejne znaczące zmiany organizacyjne miały miejsce w latach 50. Radom w strukturach wojska nie uzyskał uprawnień utworzenia Okręgowego Klubu Sportowego, dlatego przeszedł do zrzeszenia Spójnia. Na początku 1954 r. nastąpiło połączenie Zrzeszeń Sportowych Ogniwo i Spójnia w zrzeszenie Sparta. Dla zachowania sportowych tradycji przy nazwie klubu umieszczono trzy człony RKS-Czarni-Sparta. Niestety ciągłe zmiany nie wypływały na osiągnięcia sportowe. Polepszenie sytuacji przyniosła reorganizacja, gdy w 1956 r. reaktywowano zawieszone dawne związki sportowe. Jeszcze w tym samym roku powrócono do historycznej nazwy WKS Czarni. Prezesem został płk Juliusz Szwarc. Przyjęto również barwy klubowe, którymi stały się kolory niebieski, czarny i biały. W tym czasie w klubie funkcjonowało dziewięć sekcji, ale o obliczu decydowały piłka nożna i kolarstwo. W obu nie brak było indywidualności. Rozbudowana została baza sportowa. W pierwszej połowie lat 60. na stadionie przy ul. Struga wybudowano trybunę. Podjęto decyzję o budowie hali sportowej wraz z pływalnią przy ul. Lubelskiej. Tymczasem rozwój klubu zahamowały kolejne zmiany w strukturach wojskowych. Na początku 1964 r. do Dęblina przeniesiona została Oficerska Szkoła Lotnicza. Z klubu odeszło nie tylko wielu ofiarnych działaczy, ale i zawodników. Ze względów kadrowych, ale i z uwagi na piętrzące się trudności finansowe działalność większości sekcji została zawieszona. W klubie przetrwały tylko: piłka nożna, lekka atletyka i tenis stołowy. Z chwilą przekazania do użytku hali sportowej i krytej pływalni. Uruchomione zostały kolejne sekcje: pływacka, podnoszenia ciężarów, gimnastyczna i piłki siatkowej. Za wiodące dyscypliny uznano jednak tylko siatkówkę męską i pływanie.

POCZĄTKOWO GRĄ „BAWILI” SIĘ PILOCI

Klub do życia powołali piłkarze, najwięcej splendoru przynieśli mu siatkarze. Dlatego dzisiaj Czarni kojarzeni są z piłką, ale siatkową. Nim ta dyscyplina nastała, nad Mleczną uprawiano ją w innych sekcjach i stowarzyszeniach. W siatkówkę grano w Radomiu już latach 20. ubiegłego wieku. W październiku 1931 r. RKS zmierzył się z zespołem warszawskim występującym pod nazwą AZS Polonia. Mecz zakończył się porażką gospodarzy 19:30. Siatkówka miała swoich sympatyków w szkołach. W tamtym okresie pierwsze spotkania rozegrał też WKS.

Na dobre rozwój siatkarskich sekcji w Radomiu nastąpił w latach powojennych. Zawodnicy trenujący siatkówkę grali w koszykówkę, byli dobrymi piłkarzami ręcznymi. Zdarzało się nawet, że na parkiecie zupełnie przyzwoicie radzili sobie futboliści. Później najmocniejsza męska sekcja funkcjonowała w Broni. Drużyna klubu Zakładów Metalowych występowała w II lidze (odpowiednik dzisiejszej I ligi). W Czarnych pierwsza wzmianka o wyczynowej sekcji piłki siatkowej pochodzi z 25 marca 1957 r. Kilka miesięcy później „wojskowi” zgłosili akces do rozpoczynającego właśnie działalność Okręgowego Związku Piłki Siatkowej w Kielcach. W listopadzie 1958 r. „Słowo Ludu” informowało o składzie klasy A. Obok zespołów MKS Radom, Startu Radom, Iskry Kielce, Staru Starachowice, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Ruchu Skarżysko-Kamienna i LZS-u Staszów pojawiła się nazwa Czarni. „Wojskowi” w rozgrywkach ligowych zadebiutowali na początku 1959 r. Brak sali i małe doświadczenie zawodników spowodowały, że zespół nie osiągnął większych sukcesów. Zaprzestał uczestniczenia w rozgrywkach. Drużynę prowadził Franciszek Ziółkowski, oficer wychowania fizycznego, a pierwszymi siatkarzami z Sadkowa byli podchorążowie Oficerskiej Szkoły Lotniczej im. Żwirki i Wigury.

Drugie podejście do ligowej rywalizacji „wojskowych” nastąpiło w sezonie 1961/62. Zespół w inauguracyjnym spotkaniu z Bronią przegrał 1:3. Ostatecznie w grupie drugiej klasy A zajął drugie miejsce, kwalifikując się do finałowego turnieju. Ponieważ termin zbiegł się z mistrzostwami Wojska Polskiego, drużyna została wycofana z rozgrywek województwa kieleckiego. W pamiętnym sezonie w zespole pod wodzą por. Jana Rybickiego, grającego trenera, występował m.in. Kazimierz Dziok, późniejszy dowódca Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej. Nowy rozdział rozpoczął się w 1965 r. Do Dęblina przeniesiona została Oficerska Szkoła Lotnicza. W tym samym czasie do użytku klubu oddano Ośrodek Sportowy przy ul. Lubelskiej 15a z funkcjonalną jak na ówczesne czasy halą, a także pierwszym w mieście krytym basenem. Pierwszym kierownikiem obiektu został Andrzej Mędrzycki. Następnie wspomnianą funkcję pełnili Janusz Budziszewski i Zbigniew Cyrn. Otworzyła się większa niż dotychczas możliwość przeprowadzenia treningów.

Rolę szkoleniowca powierzono Maciejowi Janowiczowi, mającemu za sobą występy w drugiej lidze zawodnikowi Broni. Drużyna zgłoszona została do rozgrywek kl. A. Zespół składający się z oficerów zasilił Jan Skorżyński, nauczyciel wychowania fizycznego.Trzon drużyny tworzyli Tadeusz Rusinowski, Lech Kubacki, Andrzej Margiel,H. Żołądkowski, Czesław Sułek, Janusz Rękawek, Władysław Koszałka, Stanisław Piniewicz, Kazimierz Kornak i Wiesław Mazurek. Obok Roberta Matysiaka i Jana Laskowskiego członkami zarządu sekcji byli natomiast Janusz Budziszewski (kierownik drużyny), Maciej Janowicz, Longin Suczyna i Robert Kubacki.

AWANS DO LIGI MIĘDZYWOJEWÓDZKIEJ

Przed kolejnym sezonem drużyna została wzmocniona. Obok byłych zawodników Broni Jerzego Adamowicza i Zdzisława Marcinkiewicza treningi podjęli żołnierze służby zasadniczej (m.in. A. Hamel i J. Olbracht, zawodnicy MDK Tarnów). Mimo wszystko zespół rozpoczął rozgrywki niefortunnie, od porażki 0:3 z kozienickim Dębem. W 13 kolejnych meczach radomianie odnieśli już komplet zwycięstw, kończąc sezon imponującym stosunkiem setów 36:9. Dobra postawa zapewniła drużynie pierwszy w historii sekcji sukces, jakim był awans do ligi międzywojewódzkiej (Lublin, Rzeszów, Kielce). W tym czasie nastąpiły zmiany organizacyjne. Szkoleniowcem drużyny seniorów został Zygmunt Kądziela, były siatkarz Radomiaka, radomskiego Startu, a także II-ligowego Zawiszy Bydgoszcz. Zespół zasilili m.in.Władysław Sasal i Stanisław Niedziałek (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski) i Jacek Vieth (Wawel Kraków). W swoim III-ligowym debiucie Czarni zajęli dziewiąte miejsce. Było ono wykładnikiem możliwości.

Przełom nastąpił w 1971 r. Zygmunt Kądziela oparł zespół na zawodnikach, którzy dwa lata wcześniej wywalczyli wicemistrzostwo województwa kieleckiego w kategorii juniorów starszych. W rozgrywkach seniorów zadebiutowali: Ryszard Pisarek, Paweł Blomberg, Paweł Jabłoński, Tadeusz Kowalczyk, Zbigniew Janikowski, Tadeusz Smorągiewicz, Roman Murdza i Andrzej Pluciński.Mimo początkowych obaw młodzież wygrała eliminacje, ostatecznie kończąc zmagania na trzecim miejscu, za drużynami Prochu Pionki i AZS-u Lublin. To wtedy rozpoczęto współpracę z kilkoma szkołami, stworzono podwaliny pod system szkolenia, który funkcjonował przez kilkanaście lat. Poszerzona została kadra szkoleniowa. Do wspomnianych już Macieja Janowicza i Zygmunta Kądzieli dołączyli Jan Skorżyński i Jacek Wlazłowicz. W 1973 r. sekcja liczyła 65 siatkarzy. Obok drużyny seniorów prowadzono zajęcia w grupach juniorów i juniorów młodszych.

Przed sezonem 1973/74 nastąpiła zmiana trenera drużyny seniorów. – Zaangażowałem się mocno w sędziowanie i doszedłem do wniosku, że pogodzenie obu funkcji nie będzie możliwe – wspominał Zygmunt Kądziela. Szkoleniowiec objął funkcję sekretarza klubu. Jego następcą został mogący pochwalić się osiągnięciami w grupach młodzieżowych Jan Skorżyński. Prowadzony właśnie przez niego zespół młodzików dwa lata wcześniej wywalczył mistrzostwo woj. Kieleckiego, pokonując w finale faworyzowany team Orląt Radom. W tym czasie WKS wzmocnili wychowankowie Andrzeja Tusznio, właśnie z międzyszkolnego klubu. Treningi rozpoczęło wielu zawodników, którzy po latach stanowili trzon WKS-u. Szkoleniowcy w rozgrywkach szkolnych wyłowili utalentowanych chłopców. Zajęcia zaczęli m.in. Ryszard Kotala czy Andrzej Skorupa.

W klubie rozpoczęto budowę drużyny na miarę  kolejnego awansu. Pierwsze podejście miało miejsce w sezonie 1976/77. Oparta wyłącznie na wychowankach ekipa okazała się rewelacją ligi międzywojewódzkiej, pokonując m.in. głównego pretendenta do pierwszego miejsca Proch Pionki 3:2 i 3:0. W składzie rywala znalazł się późniejszy reprezentant kraju Andrzej Martyniuk. Po zdobyciu pierwszego miejsca w III lidze zespół w turnieju barażowym w Siedlcach zapewnił sobie awans do półfinału rozgrywek o II ligę. W Tarnobrzegu młody zespół nie wytrzymał jednak obciążenia psychicznego. W decydującym meczu Len Żyrardów zwyciężył 3:2. W 1977 r. miało miejsce jeszcze jedno wydarzenie. Nad Mleczną zawitała młodzieżowa reprezentacja Brazylii, której gracze trzy lata później stanowili trzon piątej drużyny Igrzysk Olimpijskich w Moskwie! Południowoamerykański zespół zaprezentował bardzo żywiołową grę, ale to Czarni konfrontację rozstrzygnęli na swoją korzyść 3:2 (9:15, 15:13, 3:15, 15:13, 16:14). Jak wynika z relacji prasowych, rywali prowadził Paulo Frederico. Do najlepszych w żywiołowo grającym zespole brazylijskim należeli: reprezentant z Igrzysk Olimpijskich w Montrealu – Bernardo i ciemnoskóry Aloizio.

DEBIUT NA OGÓLNOPOLSKIEJ ARENIE

Tymczasem w drużynie doszło do istotnej roszady. Zespół opuścił Jacek Skrok (studia w Warszawie), ale po czterech latach gry w Górniku Siemaniowice powrócił Ryszard Pisarek. Wkrótce dołączyli inni. Po ukończeniu studiów na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu wrócił Roman Murdza. Po występach w Karpatach Krosno i Lechii Tomaszów Maz. na podobny krok zdecydował się Zbigniew Janikowski, kolejny wychowanek klubu. Po wygranej spartakiadzie z okazji 35-lecia Wojska Polskiego przez reprezentację Wojsk Lotniczych w czynnej służbie w JW 5051 pozostali natomiast Witold Poinc, Zbigniew Jóźwiak, Ryszard Sobór i Bogdan Butkiewicz. W szerokiej kadrze pierwszej drużyny pojawił się Jacek Rychlicki, późniejszy reprezentant Polski. Taka mieszanka rutyny z młodością przyniosła bardzo dobry efekt. W rozgrywkach ligi międzywojewódzkiej Czarni doznali tylko jednej porażki z Siarką Tarnobrzeg 2:3. Podopieczni Jana Skorżyńskiego pewnie wygrali również pierwszy turniej eliminacyjny, którego stawką był awans do II ligi.  Imponującą dyspozycję potwierdzili w turnieju półfinałowym rozegranym w Radomiu (najlepszy zawodnik Ryszard Kotala). W historycznym finale (16–20 maja 1979 r.) w Chojnicach drużyna pokonała Wifamę Łódź 3:1, Stal Nysę 3:0, Stal Racibórz 3:1 i GKS Jastrzębie 3:2. Doznając jednej porażki ze Stalą Stocznia Szczecin 1:3 zapewniła sobie premiowane awansem drugie miejsce!  Autorami sukcesu byli: Jacek Gagacki (21 lat), Andrzej Skorupa (19 lat), Ryszard Kotala (23 lata), Ryszard Pisarek (26 lat), Witold Poinc (20 lat), Zbigniew Janikowski (25 lat), Jacek Rychlicki (16 lat), Jerzy Wróbel (19 lat), Roman Murdza (25 lat), Zdzisław Jóźwiak (23 lata), Tomasz Gałczyński (21 lat), Ryszard Laskowski (20 lat), Robert Piątek (19 lat). Ponadto w drużynie występowali: Ryszard Sobór, Bogdan Butkiewicz, Robert Mach, Mariusz Komar i Arkadiusz Sawiczyński. W wywalczeniu awansu spory udział mają również działacze: Jan Dąbrowski – kierownik sekcji siatkówki, Michał Jasiński – kierownik I drużyny, Andrzej Dąbrowski – kierownik klubu, Zygmunt Kądziela – sekretarz klubu, Jan Laskowski – opiekun sekcji siatkówki oraz Stanisław Madej – prezes klubu.

Radość z osiągnięcia celu byłą ogromna. Tymczasem przed debiutem na ogólnopolskiej arenie w pionie szkoleniowym zaszła jedna istotna zmiana. Z funkcji trenera drugoligowego zespołu zrezygnował Jan Skorżyński. Stery objął Roman Murdza. Na zapleczu ekstraklasy radomianie - ku zaskoczeniu rywali - zaprezentowali dojrzałą dyspozycję. Wysokie notowania utrzymała w kolejnych sezonach.

UPRAGNIONY AWANS

Czarni ugruntowali pozycję na ogólnopolskiej arenie. Trudno to sobie dzisiaj wyobrazić, ale drugoligowiec mógł pochwalić się kadrowiczami wypatrzonymi przez samego Jerzy Huberta Wagner. Trener najpierw powołał Andrzeja Skorupę. Kilka dni później legendarny szkoleniowiec w Koszycach testował umiejętności Jacka Rychlickiego. Drugi z wymienionychw 1983 r. z reprezentacją Polski wywalczył srebrny medal mistrzostw Europy! W finale biało-czerwoni ulegli Rosji. Jacek Rychlicki na swoim koncie zapisał piękny sukces. Nie uszło to oczywiście uwadze w Radomiu. Reprezentant Polski dwukrotnie wybierany był sportowcem roku. W tym samym roku doszło do jeszcze jednego ekscytującego wydarzenia. Czarni zagrali z Legią Warszawa. Stołeczny zespół mistrzów Polski zawitał do Radomia w najmocniejszym składzie z Tomaszem Wójtowiczem, Wojciechem Drzyzgą, Krzysztofem Stefanowiczem czy dobrze znanym sympatykom nad Mleczną Jackiem Skrokiem i Witoldem Poincem. Czarni prowadzili już 2:0. Gdy w trzeciej odsłonie dzięki skutecznej grze w ataku podopieczni Pawła Blomberga wygrywali 12:7, wydawało się, że konfrontacja jest rozstrzygnięta. Goście co prawda zerwali się do walki, ale seta wygrali radomianie 15:13! Legia walczyła o tytuł mistrzowski, dlatego wynik był sporego kalibru niespodzianką.

Siatkarze świetne notowania potwierdzili w sezonie1983/84.  W ośmiozespołowej grupie drugiej ligi nie mieli sobie równych. Czarni awans zapewnili sobie już na trzy tygodnie przed zakończeniem sezonu. O wszystkim zadecydowały dwa przekonujące zwycięstwa odniesione 5 i 6 lutego nad Wifamą w hali przy ul. Lubelskiej. Mecze były tylko formalnością. „W sobotę rywale nie byli w stanie nic zrobić, by przeszkodzić w szybkim wygraniu meczu. Wynik 3:0 (15:7, 15:5, 16:6)” - relacjonował dziennik „Słowo Ludu”. W niedzielę rywal postawił nieco trudniejsze warunki. Po pierwszym, równie łatwo wygranym secie radomianie zlekceważyli zespół Witamy: „Sądzili, że mają już zapewniony punkt. Tymczasem rywale wykorzystali ten okres i ze stanu 11:5 dla gospodarzy doprowadzili do zwycięstwa. Pozostałe sety wygrali radomianie, choć nie wkładali tyle wysiłku, na ile było ich stać. Wynik 3:1 (15:5 12:15, 15:12, 15:13)” – donosiło „SL”. Po meczu uradowani siatkarze za sukces odniesiony po dwóch latach wspólnej pracy dziękowali trenerowi Pawłowi Blombergowi. Po ostatnim gwizdku sędziego gorącą owację siatkarzom zgotowali oczywiście kibice. Dwumecz na Sadkowie oglądał nadkomplet widzów. W następnej kolejce Czarni dwukrotnie (po 3:1) pokonali Stal Grudziądz na wyjeździe. Później podzielili się punktami (3:2 i 0:3) z siatkarzami Grodźca Będzin, by zakończyć zmagania wygranymi nad Posnanią Poznań (3:2 i 3:0). Głównymi aktorami historyczny wyczyny okazali się: Andrzej Grzyb, Jacek Rychlicki, Janusz Tomaszewski, Janusz Kołba, Jacek Gagacki, Paweł Fijałkowski, Ryszard Kotala, Stefan Staniewski, Andrzej Skorupa, Romuald Pogoda, a także Paweł Blomberg jako trener.

Długo oczekiwany debiut w ekstraklasie poprzedziły żmudne przedsezonowe przygotowania. Początek sezonu wypadł pomyślnie. Na inaugurację radomianie, prezentując się kibicom w odkupionym od kadry sprzęcie adidasy, pokonali Legię Warszawa 3:1. „Mecz rozpoczął się od nerwowych akcji z obu stron. Gospodarze pierwsi opanowali sytuację i objęli prowadzenie 7:3, ale od tego momentu zaczęli spóźniać się z blokiem i legioniści zdobyli pod rząd 7 pkt” – relacjonował Zygmunt Malinowski na łamach „Życia Radomskiego”. „Później gra się wyrównała, jednak przy przewadze punktowej gości. Przy stanie 14:12 dla Legii radomianie obronili 3 setbole, po czym wyrównali na 14:14, a dzięki udanym akcjom Gagackiego i Rychlickiego po 37 min gry wygrali pierwszego seta, który jak się później okazało, miał decydujący wpływ na ostateczny wynik spotkania. W drugiej partii Czarni w dalszym ciągu imponowali skutecznością. Tym razem mistrz kraju nie mógł sobie poradzić ze szczelnym blokiem i skuteczną grą nad siatką. Dla odmiany w trzeciej odsłonie inicjatywa należała do gości. Radomianie jakby rozluźnieni, a chyba też nieco zmęczeni, po kilku minutach przegrywali 3:14. W końcówce zaczęli odrabiać starty, ale było już za późno, by zniwelować tak dużą przewagę punktową. W następnym secie, który trwał niespełna kwadrans, Czarni zagrali bardziej skutecznie w ataku, a w dodatku szczelnie blokowali zbicia warszawian. W dobrze grającym zespole gospodarzy na najwyższe noty zasłużyli: Rychlicki, Gagacki i Skorupa” – podsumował Zygmunt Malinowski. „Przy wypełnionej szczelnie hali Broni sprawiliśmy jako beniaminek ogromną niespodziankę, pokonując utytułowanych rywali. Po meczu, mimo że stołeczni zawodnicy przeżywali jeszcze porażkę, pogratulowali mi i kolegom z zespołu tak dobrej postawy” – wspominał Jacek Skrok, który po ukończeniu studiów i dwuletnich występach w Legii powrócił do Radomia. Oprócz niego do rodzinnego miasta wrócił również Dariusz Fryszkowski, kolejny z wychowanków.

Mimo obiecującego początku kolejne mecze udowodniły, że głównym celem drużyny była walka o pozostanie w lidze. Nastąpiła zmiana na stanowisku trenera. Pawła Blomberga zastąpił Jan Skorżyński. Roszada przyniosła zamierzony skutek. W szatni poprawiła się atmosfera. Drużyna gromadziła punkt po punkcie, w ostatecznym rozrachunku plasując się na bezpiecznym siódmym miejscu. Czarni wygrali połowę z 28 rozegranych spotkań. Przed jeszcze trudniejszym zadaniem „wojskowi” stanęli w kolejnych sezonach. Radom opuściło kilku podstawowych graczy, w miejsce klub pozyskał innych, ale do drużyny na dobre przylgnęło miano „ekipy bez gwiazd”. Co prawda w sezonie 1988/89 etykieta straciła na aktualności. Andrzej Skorupa zapracował na miano najlepszego rozgrywającego kraju. Stał się prawdziwym liderem drużyny, ale taka naprawdę najlepsze lata miały dopiero nadejść.

Po zakończeniu sezonu 1992/93 doszło do zmiany szkoleniowca. Dzięki zabiegom kierownika klubu Witolda Kalisiaka i kierownika sekcji Marcelego Witkowskiego zatrudniono Walerego Jarużnego. Legitymujący się tytułem doktora wychowania fizycznego (specjalizacja z siatkówki) Łotysz w latach 1979–86 był asystentem Wiaczesława Płatonowa, trenera reprezentacji ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). Po dwóch latach pobytu w Szwajcarii do Radomia powrócił Andrzej Skorupa. Do kadry dołączyli Paweł Urbanowicz, Robert Prygiel, Jakub Sokołowski – kolejni wychowankowie. Z Avii Świdnik pozyskani zostali Tomasz Wierzbicki i Maksymilian Chadała.

Po 10 meczach Czarni zajmowali pierwsze miejsce w tabeli, po pierwszej fazie rozgrywek byli wiceliderem! Nadzieje zostały mocno rozbudzone. Po dwóch przegranych w Nysie 0:3 i 1:3 w drugiej części sezonu drużyna straciła jednak szansę na walkę o tytuł mistrza Polski. Podopieczni Walerego Jarużnego rywalizowali o brązowe medale. O wszystkim zadecydowały mecze z Kazimierzem Płomień Sosnowiec. Po zwycięstwach 3:0 i 3:2 Czarni zapewnili sobie brązowy medal!  - W sobotę radomianie wyszli na parkiet skoncentrowani, czego efektem były dwa zwycięskie sety do 9 i 11. Bardzo dobrze rozgrywał Andrzej Skorupa, a ataki Dariusza Grobelnego i Wojciecha Stępnia były nie do zatrzymania” – pisał w „Życiu Radomskim” Jacek Bednarczyk. Chwilę słabości nasi siatkarze mieli w trzecim secie, kiedy to za sprawą Grzegorza Michalaka w drużynie gospodarzy wszedł na parkiet Rafał Ślusarczyk. Był to chyba jego mecz życia – bardzo dobrze grał w polu i przy siatce, co przesądziło o tym, że tę partię gospodarze wygrali do 4. Czwarty, jak się okazało ostatni set to z kolei popis gry Czarnych, którzy pozwolili zdobyć „Kazikom” tylko siedem punktów, wygrywając cały mecz 3:1.

Niedzielny rewanż miał bardzo wyrównany przebieg. O wygranej WKS-u zadecydował tie-break.  - I tu rozpoczął się horror. Żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać większej niż jednopunktowa przewagi. Przy stanie 17:16 dla „Kazików”, Czarni obronili piłkę meczową, ale tym razem nie pozwolili sobie odebrać zwycięstwa, wygrywając partię do 18 i cały mecz po ponaddwugodzinnej walce 3:2 – podkreślał Jacek Bednarczyk. Czarni w dwumeczu wystąpili w składzie: Skorupa, Stępień, Słomka, Skrok, Maroszek, Grobelny oraz Fijałkowski i Laskowski. Dobra postawa nie uszła uwadze fachowcom. Andrzej Skorupa w klasyfikacji redakcji krakowskiego dziennika sportowego „Tempo” uznany został najlepszym siatkarzem ekstraklasy. Do reprezentacji Polski prowadzonej przez Wiktora Kreboka powołani zostali Dariusz Grobelny i Wojciech Stępień.

Niestety, w maju z powodów kłopotów rodzinnych i chęci powrotu do ojczyzny z funkcji szkoleniowca zrezygnował Walery Jarużny. Jego następcą został Jacek Skrok, który pełnił z powodzeniem tę funkcję już przez kilka sezonów. Swoim doświadczeniem w pracy wspomagał go Jerzy Adamowicz. Zmiana nie zmieniła notowań drużyny. W nowym sezonie podobnie jak przed rokiem drużyna pierwszą rundę zakończyła na drugiej pozycji. Świetną dyspozycję „wojskowi” utrzymali w drugiej fazie. W finałowej fazie (grano systemem turniejowym) Czarnym wiodło się już ze zmiennym szczęściem. Drużyna utraciła pozycję wicelidera na rzecz Stali Nysa. Po porażce z Morzem Szczecin 1:3 podczas turnieju w Częstochowie wydawało się, że szansa na brązowy medal została stracona bezpowrotnie. Aby powtórzyć ubiegłoroczny sukces, radomianie musieli pokonać w niedzielę mistrzów Polski, AZS Yawal Częstochowa w jego własnej hali, dokonać sztuki, która wcześniej nigdy wcześniej im się nie udała! – Musiałby się zdarzyć cud – zdradził Janusz Wojdyga, najlepszy atakujący Morza Szczecin. – Częstochowa słynie z cudów – ripostował Zbigniew Puszko, dziennikarz „Słowa Ludu”. W odpowiedzi usłyszał śmiech… Tymczasem w ekipie radomskiej nie tracił rezonu również Andrzej Skorupa. – W niedzielę my będziemy się cieszyć – powtarzał.

I tak się stało. W pierwszych dwóch setach radomianie świetnie bronili, jeszcze lepiej spisywali się w ataku. Po przegraniu do sześciu drugiej partii poirytowany trener gospodarzy Stanisław Gościniak opuścił na chwilę salę. Spokojną publiczność na dobre rozgrzał przebieg dwóch kolejnych odsłon. Po zażartej wymianie w trzeciej partii górą byli częstochowianie. W czwartej dominował już WKS. Rozgrywający „akademików” Andrzej Stelmach, który został ukarany czerwoną kartką, musiał zejść z parkietu. Przy stanie 13:10 Dariusz Grobelny i Paweł Słomka zablokowali atak Yawalu. Chwilę później powtórzył to Tomasz Laskowski i znajdujący się wydawałoby się w beznadziejnej sytuacji zespół w ostatnim meczu sezonu pokonał świętujący już tytuł mistrzowski AZS Yawal Częstochowa w jego własnej hali 3:1!

Andrzej Skorupa triumfował w rankingu „Życia Radomskiego” na najlepszego siatkarza zespołu. Kto obok rozgrywającego stanowił o sile Czarnych? Na pewno Artur Maroszek. „Kiedy miał dobrze nagraną piłkę, był praktycznie nie do zatrzymania w ataku” – charakteryzował gracza Zbigniew Puszko na łamach „Słowa Ludu”. W trudnych momentach doświadczeniem i opanowaniem wspierał ekipę Jacek Skrok. Mocnym punktem był prezentujący się bardzo dobrze w przyjęciu Paweł Słomka. Kilka świetnych meczów m.in. przeciw AZS-owi Yawal rozegrał leworęczny Paweł Fijałkowski. Pożytecznym – zwłaszcza we własnej hali – graczem był Tomasz Laskowski. Udanie do drużyny wprowadził się Robert Prygiel. Mimo kontuzji ogromne możliwości potwierdził Dariusz Grobelny. Nie sposób pominąć osoby Piotra Szczotko, borykającego się z urazami Wojciecha Stępnia czy wspomnianego już wcześniej Jarosława Fijoła. Ponadto grali: Jakub Sokołowski (zmiennik Andrzeja Skorupy) i Tomasz Wierzbicki. Kadra pierwszego zespołu w 80 proc. składała się z wychowanków klubu. To ewenement na skalę ogólnopolską. W siatkarskim światku Radom uważany był za wzorzec do naśladowania.

Sezon 1994/95 przyniósł również sukces młodzieży. Krzysztof Staniec w mistrzostwach Europy kadetów w Barcelonie z reprezentacją Polski zdobył brązowy medal. Świetnie w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży (mistrzostwa Polski) spisał się zespół juniorów młodszych. Pokonując w decydującym meczu Polmos Stargard Gdański 3:0, sięgnął po brązowy medal!

Niestety, w parze z sukcesami nie szła strona organizacyjna. Klub nigdy nie był potentatem finansowym. Ale po załamaniu się sytemu opieki patronackiej radomskich przedsiębiorstw problemy się podwoiły. Jakby tego było mało, w związku z restrukturyzacją sportu w Wojsku Polskim w styczniu 1995 r. rozkazem Ministerstwa Obrony Narodowej sekcja uległa likwidacji. Dotyczyło to również innych klubów. W ich miejsce powstały Wojskowe Ośrodki Sportowe przy Okręgach Wojskowych i rodzajach sił zbrojnych. Czarni przyporządkowani zostali Wojskowemu Ośrodkowi Sportowemu Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej mieszczącemu się w Poznaniu. Miało to swoje konsekwencje. Jednostka wojskowa przestała finansować sport. W tym czasie powołano samodzielny zarząd sekcji piłki siatkowej. W latach 1995–96 panował kryzys finansowy i kadrowy. Nie brakowało znakomitych zawodników, ale klubem targały kłopoty. W sezonie 1996/97 Czarni walczyli o ligowy byt. W końcówce sezonu Jacka Skroka na ławce trenerskiej wspomagał Edward Skorek. Finansową sytuację uratowała pomoc władz Radomia. Gruntownie wyremontowana została hala przy ul. Narutowicza. W ówczesnym czasie była to jedna z najbardziej reprezentacyjnych hal w siatkarskiej ekstraklasie! Nastąpiły zmiany organizacyjne. W czym pomóc miał Browar Warka, należący do Grupy Żywiec potentat z branży piwnej. Uchwałą walnego zgromadzenia z września 1997 r. klub stał się jednosekcyjnym podmiotem. Zmieniono również nazwę na Warka Strong Club WKS Czarni Radom.  Występy siatkarzy ponownie cieszyły się ogromnym wzięciem i popularnością. Największym sportowym osiągnięciem z tego okresu było wywalczenie Pucharu Polski w 1999 roku.

 W Sosnowcu najpierw radomianie pokonali Morze Szczecin 3:0, zapewniając sobie awans do półfinału. Batalia o wejście do finału, ze Stalą Hochland Citroen Nysa, również okazała się zwycięska. W tie-breaku radomianie dokonali niemal cudu. Przegrywali 7:11 i 12:14, a mimo to potrafili wygrać. „W takim spotkaniu w życiu jeszcze nie uczestniczyłem. To było jak sen” – nie mógł uwierzyć Adam Nowik, zdobywca dwóch decydujących piłek, w rozmowie z Kamilem Drągiem, dziennikarzem „Przeglądu Sportowego”. W kuluarach długo dyskutowano również o zagrywce Piotra Gabrycha, który chytrym serwisem tuż za siatkę zaskoczył znakomitego obrońcę Krzysztofa Wójcika i w ten sposób obronił meczbola. Podopieczni Edwarda Skorka wygrali 3:2.

 

Finał Yawal Jurajska AZS Bank Częstochowa – Warka Strong Club WKS Czarni Radom nie ściągnął tłumów. Wszyscy, którzy przyszli, na pewno nie żałowali. Było na co popatrzeć. To był prawdziwy horror. Radomianie prowadzili w końcówce 24:22 i mieli dwa meczbole. Za drugim razem bezbłędny do tej chwili Artur Maroszek, mając wystawioną w górze piłkę i brak bloku rywali, uderzył w aut. Akademicy obronili jeszcze trzeciego meczbola, potem wyrównali, a dwie dobre akcje Damiana Dacewicza zakończyły set. Częstochowianie odżyli, ale nie zdołali pogrążyć siatkarzy z Radomia. To, co nie udało się Arturowi Maroszkowi za pierwszym razem, przyniosło efekt w wygranym 15:13 tie-breaku. Siatkarze nie odjechali z Sosnowca z pustymi rękami. Obok Pucharu Polski zwycięzcy otrzymali czek na 17,5 tys. zł. Swoje odebrali również najlepsi zawodnicy. W gronie tym znalazło się trzech graczy. Krzysztof Śmigiel uznany został za najwszechstronniejszego, Paweł Słomka za najlepszego libero, a Adam Nowik za najlepszego blokującego. Ponadto w zespole radomskim grali: Piotr Szymanowski, Artur Maroszek, Jarosław Stancelewski, Krzysztof Staniec, Marcin Kocik, Paweł Boratowski, Andrzej Piotrowski i Piotr Gabrych. W Sosnowcu zabrakło natomiast kontuzjowanego Wojciecha Stępnia.

CZARNI NA STARYM KONTYNENCIE

Zdobycie Pucharu Polski dawało szansę startu w europejskich pucharach. „W grudniu otworzy się nowy etap w historii radomskiej siatkówki” – zapewniało „Echo Dnia” przed startem sezonu 1999/2000 w swoim dodatku „Skarb kibica”. Kibice długo na to czekali. Pierwsza szansa na zaistnienie na Starym Kontynencie była już pięć lat wcześniej. Podobnie jak rok później do tego nie doszło. Zadecydowały przyczyny ekonomiczne. I tym razem nie brak było takich, którzy do występu podchodzili bardzo ostrożnie. Ostatecznie zarząd zgłosił drużynę do rozgrywek Pucharu Zdobywców Pucharów. W lipcu odbyło się losowanie par eliminacyjnych. Rywalem radomian został rumuński Petrom Ploesti. Podopieczni Edwarda Skorka byli zmuszeni rozpoczynać walkę od tej fazy, jako że występujący sezon wcześniej w tych zmaganiach zawodnicy z Częstochowy nie uzyskali odpowiednio dobrego rezultatu i nie wzbogacili Polski w punkty rankingowe. Rumuni wcześniej wyeliminowali Izraelski Hapoel Ironi Kiriat Ata. Rozegrany 4 grudnia mecz zbudził zrozumiałe zainteresowanie. Po tenisistach stołowych Euromireksu klub z Sadkowa był drugim reprezentantem Radomia na salonach Europy. „Przygotowaliśmy około 1900 biletów. Aby umożliwić obejrzenie jak największej liczbie kibiców, rozważamy dostawienie dodatkowych krzeseł na parkiecie” – informował dziennikarzy Ryszard Pisarek, dyrektor klubu. Zabiegł okazał się potrzebny. Według prasowych relacji mecz obejrzało ok. 3000 widzów! Hala Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji pękała w szwach. Kibice, którzy spóźnili się na rozpoczęcie przedsprzedaży biletów, na kilka godzin przed spotkaniem nie mieli co marzyć o wejściu do środka. Na pocieszenie pozostawała bezpośrednia relacja Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego.

Siatkarze licznie zgromadzonej publiczności zrewanżowali się dobrą grą. Czarni imponowali zwłaszcza skutecznym atakiem. Nieźle radzili sobie z odbiorem zagrywek, pokonując przeciwnika 3:0 (25:19, 25:19, 25:22). Obecny na meczu selekcjoner reprezentacji Polski Ireneusz Mazur komplementował też postawę Jakuba Bednaruka. – Cóż mogę powiedzieć. Podobnie jak koledzy jestem zadowolony z wygranej – odpowiedział na pochwały rozgrywający. W historycznym debiucie obok niego barw WKS-u bronili: Jarosław Stancelewski, Piotr Gabrych, Krzysztof Śmigiel, Adam Nowik, Artur Maroszek, Paweł Słomka (libero) oraz Andrzej Piotrowski, Krzysztof Staniec i Marcin Kocik. Tydzień później Czarni na wyjeździe ulegli 1:3. Wygranie drugiego seta zapewniało kwalifikację do półfinału rozgrywek (Liga Pucharu Zdobywców Pucharów). Warka Strong Club WKS Czarni trafiła do grupy A. Znalazły się w niej również rozstawione ekipy: AEK Ateny (Grecja), Galatasaray Stambuł (Turcja), AS Cannes (Francja) i Crvena Zvezda Belgrad (Jugosławia) oraz Papiron Medikemia Szeged (Węgry), Akademia Charków (Ukraina) i Jihostroj Czeskie Budziejowice (Czechy). Zespół naszych południowych sąsiadów był pierwszym przeciwnikiem w fazie grupowej. Czarni zagrali we własnej hali i płacąc frycowe, przegrali z doświadczonym w międzynarodowych rozgrywkach zespołem 1:3. W kolejnych meczach debiutant z Radomia radził sobie również ze zmiennym szczęściem. Wstydu siatkarze na pewno nie przynieśli. Choć klub z Sadkowa zapłacił sporą cenę. Do ostatniej kolejki zespół musiał walczyć o zajęcie miejsca w bezpiecznej „ósemce” i uniknięcie baraży. Nie obyło się bez zmiany trenera. Po finiszu sezonu zasadniczego zwolniony został Edward Skorek. Jego miejsce zajął Wojciech Drzyzga. Zmiana na stanowisku opiekuna przyniosła powiew świeżości i zmobilizowała zespół. W następnym sezonie drużyna ponownie walczyła o brązowy medal. Rzeczywiście, tak jak przed kilku laty w konfrontacji z Nysą i tym razem podium wydawało się na wyciągnięcie ręki. Stało się inaczej. Radomianie przegrali z Jastrzębskim Węglem.

RADOMSKIE CENTRUM SIATKARSKIE

Prawdziwie „czarny scenariusz” sprawdzić miał się jednak dopiero w kolejnym roku.  Mimo wielkich zapowiedzi po 18 latach gry drużyna spadła z ekstraklasy! Niestety, po spadku do serii B przyszłość Czarnych rysowała się równie mglista jak przeszłość. Do perypetii finansowych dołączyły, niestety problemy z obiektami przy Lubelskiej. W końcu spełniły się obawy i doszło do najgorszego. Po sezonie 2002/2003 jeden z najbardziej zasłużonych i najstarszych klubów siatkarskich w kraju przestał istnieć. Decyzję o jego rozwiązaniu podjęto na nadzwyczajnym zebraniu. Miejsce Czarnych w I lidze zajęło nowo powstałe Radomskie Towarzystwo Siatkarskie. Działacze powierzyli stanowisko szkoleniowca, a jednocześnie prezesa, Dariuszowi Fryszkowskiemu. Sytuację organizacyjno-finansową unormowało pojawienie się Jadaru, producenta kostki brukowej i galanterii betonowej. Po trzech sezonach spędzonych na zapleczu ekstraklasy drużyna firmująca już wyłącznie sponsora tytularnego wywalczyła awans do Polskiej Ligi Siatkówki. Tymczasem zaledwie kilka miesięcy później młodzież w klubie reprezentującym Radom w ekstraklasie okazała się balastem. Praca wielu ludzi i dorobek szkoleniowy nie został na szczęście zmarnowany. W grudniu 2007 r. powstało Radomskie Centrum Siatkarskie.  Na mocy zawartego porozumienia, przy pełnej akceptacji władz miasta klub identyfikujący się z tradycjami Czarnych przejął wszystkie zespoły młodzieżowe i występującą w drugiej lidze drużynę seniorów. W stowarzyszeniu nie kryto, że jednym z najważniejszych zamierzeń jest konsolidacja siatkarskiego środowiska w Radomiu. Prezesem został Janusz Stańczuk. Na początku 2008 r. klub miał już własne, jakże wiele mówiące logo. Użyte kolory: biały, niebieski i czarny oraz elementy lotniczej szachownicy, herbu miasta i roku założenia Wojskowego Klubu Sportowego Czarni Radom nie pozostawiały złudzeń.

PASMO SUKCESÓW MŁODZIEŻY

Pod nowym szyldem klub z Radomia rozpoczął budowę pozycji na siatkarskiej mapie Polski. Sezon halowy w 2008 r. nie zakończył się jeszcze ogólnopolskimi sukcesami. W następnym rozpoczęła się seria udanych występów. Początkowo markę budowała młodzież. Zaczęło się od tytułu srebrnego medalu kadetów. Tytuł wicemistrza zdobyli: Kacper Gonciarz, Rafał Pszenny, Daniel Ostrowski, Jakub Wachnik, Krzysztof Michalski, Bartłomiej Grzechnik, Paweł Filipowicz, Michał Bucki, Wiktor Skwarek, Dominik Wanat, Damian Płaskociński, Łukasz Zugaj. Drużynę trenował Andrzej Sitkowski. Po zakończeniu rozgrywek halowych przedstawiciele Czarnych dobrze radzili sobie na piasku. W lipcu zdobywając srebrny medal w finałach mistrzostw Polski juniorów w siatkówce plażowej udany występ zaliczyli Bartłomiej Koryciński i Bartłomiej Kiernoz. Passa młodzieży podtrzymana została w kolejnym roku. Juniorzy sięgnęli po tytuł mistrza kraju! – O naszym zwycięstwie zdecydowała silna psychika i kolektyw – podawał receptę na sukces Andrzej Sitkowski. Kacper Gonciarz został najlepszym rozgrywającym, Wojciech Ferens najwszechstronniejszym zawodnikiem, a Łukasz Łapszyński najlepiej zagrywającym. Nagrodę dla najlepszego gracza Czarnych zgarnął natomiast Szymon Romać. – Chłopaki zagrali rewelacyjnie – zapewniał tuż po ceremonii wręczenia medali Andrzej Sitkowski. Po historyczny sukces sięgnęli: Kacper Gonciarz, Wojciech Ferens, Łukasz Łapszyński, Szymon Romać, Piotr Orczyk, Bartłomiej Grzechnik, Daniel Ostrowski, Paweł Filipowicz, Łukasz Zugaj, Wiktor Skwarek, Rafał Pszenny, Krzysztof Michalski, Jakub Pastuszka. Medal otrzymał również Jakub Wachnik, wyeliminowany przez kontuzję.

Ogromny sukces młodzież powtórzyła w kolejnym roku. W drużynie nastąpiła praktycznie jedna zmiana.  Z ekipy ubył Wojciech Ferens. Czarni doczekali się medalistów mistrzostw Europy U-18 w siatkówce plażowej! Michał Bryl i Bartłomiej Malec występ w Wilnie zakończyli na trzeci miejscu. Działalność RCS-u nie pozostała bez echa. W zestawieniu współzawodnictwa prowadzonego przez Polską Federację Sportu Młodzieżowego dla Ministerstwa Sportu za rok 2007 klub z Radomia plasował się na 1177. miejscu w kraju. Dwa lata później w klasyfikacji uwzględniającej wszystkie dyscypliny Czarni byli na 184. miejscu w Polsce! W porównaniu z rokiem 2007 to awans o ponad 1100 pozycji! Żaden z pozostałych klubów regionu radomskiego nie mógł pochwalić się podobnym osiągnięciem. Jeszcze lepiej dorobek ten przedstawiał się w rozbiciu na poszczególne dyscypliny. W klasyfikacji siatkówki plażowej mężczyzn Czarni (31 pkt.) zajęli pierwsze miejsce w kraju! Wysoka pozycja ugruntowana została w kolejnych zestawieniach.

POWRÓT DO SIATKARSKIEJ ELITY

Chlubą klubu stała się młodzież, ale kibice z nadzieją śledzili wyniki drugoligowej drużyny seniorów. W 2009 r. zespół prowadzony przez duet trenerski Jacek Skrok i Wojciech Stępień zajął drugie miejsce w swojej grupie drugiej ligi. W kolejnych również uczestniczył w rundzie play-off, przekroczenie tego szczebla okazywało się zadaniem ponad siły. Przełom nastąpił w sezonie 2011/2012.  Do Radomia powrócił Robert Prygiel. Swoją przygodę z Czarnymi kontynuowali Marcin Kocik i Krzysztof Staniec. Trener Wojciech Stępień do dyspozycji będzie miał również grupę utalentowanych juniorów. Poza tym klub zyskał konkretnego partnera w Stowarzyszeniu Czarni Radom, powołanym przez byłych graczy WKS-u. Współpraca zakładała długofalowe działanie, zakładany ostateczny efekt miał być awans drużyny seniorów do ekstraklasy. Ambitne zamierzenia szybko się ziściły.  Po dwóch latach naznaczonych tytułami, najpierw mistrza drugiej, następie pierwszej ligi, siatkarze wywalczyli prawo gry w Polskiej Lidze Piłki Siatkowej. Zmierzony sukces został osiągnięty. Powołana została spółka WKS CZARNI RADOM.  Klub rozpoczął współpracę z firmą Cerrad, aby w październiku 2013 roku ponownie zameldować się w ekstraklasie! Po serii emocjonujących potyczek zespół zajął siódme miejsce. Osiągnięcie rozbudziło apetyt na jeszcze lepsze występy. Obok wymiaru czysto sportowego na pewno znaczący wpływa na to ma świetnie układająca się współpraca z Gminą Miasta Radomia, firmą Cerrad – sponsorem tytularnym klubu, jak i wszystkimi sponsorami zrzeszonymi w Stowarzyszeniu CZARNI Radom. 

Sukcesy pierwszej drużyny nie przysłania pracy w Radomskim Centrum Siatkarskim, które nadal aktywnie szkoli młodzież. W 2012 r. drużyna juniorów wywalczyła tytuł wicemistrza kraju juniorów. W tym samym roku Kacper Kujawiak i Michał Bryl zostali mistrzami świata dla lat 19 w siatkówce plażowej. W następnym sezonie występ w czempionacie Starego Kontynentu zakończyli natomiast na drugim miejscu.